niedziela, 8 grudnia 2013

Niezapomniana podróż.

Stoję z dzieckiem na rękach. Mały, sympatyczny brzdąc. I nagle słyszę "Tato, pić!". Pomyślałem, że jakoś nieświadomie podjebałem komuś dzieciaka. I ten ktoś stoi za mną, a mały jak gdyby nigdy nic, chce pić. Ale dookoła nikogo nie ma.
Podchodzi do mnie kobieta, piękna kobieta. To pewnie matka, zaraz dostanę w pysk i zabierze małego. Ale.. podchodzi, całuje chłopczyka, uśmiecha się i całuje mnie. Co jest, kurwa, grane?

Wychodzę na taras. Nie wiedzieć czemu jestem w pięknym domku jednorodzinnym, a na tarasie gromada ludzi. Siedzą, piją, bawią się. Uśmiechają się. W moją stronę idzie moja siostra. Co jest? Skąd się tu wzięła?
Podchodzi i do dzieciaka na moich rękach rzuca zdaniem: "Co, dobrze Ci u tatusia, prawda?"
Mały się uśmiecha.

C..
Co..?

Tatusia? Tatusia?

Gdzie ja jestem? Co tu się dzieje? Oddaje małego jakiejś kobiecie. Mówi: "Chodź do babuni".


I nagle, olśniło mnie.
Właściwie to ocknąłem się na moment. Moja dłoń leżała na moim brzuchu i trzymała nóż. Nóż, który przed chwilą jakiś idiota wbił mi w brzuch, po tym jak nie chciałem mu oddać portfela na jednej z ulic w Chicago.
Ludzie mówią, że przed śmiercią całe życie przelatuje przed oczami.
Ironia, zamiast mojego życia, przed oczami miałem chwile, których nie będę mógł przeżyć. Dzięki!

Umieram.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz