środa, 10 grudnia 2014

Panika, postrach i zgrzyt zębów.

Byłem wczoraj na mieście. Rzadko się wybieram, ale czasami mi się zdarzy - do sklepu czy na spacer. A że piździ jak cholera, to spacer fajna rzecz.

Ludzie reagowali na mnie dość dziwnie. Jeden facet spojrzał na mnie, wyjął telefon i wezwał policję. Inna baba darła się "Wariat, ludzie no świr, bandyta - dzwońcie po kogoś!". Ja jestem wariatem czy ty stara ruro? To ja się drę jak pojebany na ulicy?

Mijałem jakąś grupę dzieciaków, przedszkolaki chyba. Na mój widok zaczęły piszczeć, drzeć się i uciekać w popłochu we wszystkie strony. Pomyślałem, że bawią się w berka może. Przedszkolanki zwariowały, zaczęły krzyczeć na te dzieciaki, ale potem mnie zobaczyły i też kurwa rozbiegły się na cztery strony świata.