środa, 10 grudnia 2014

Panika, postrach i zgrzyt zębów.

Byłem wczoraj na mieście. Rzadko się wybieram, ale czasami mi się zdarzy - do sklepu czy na spacer. A że piździ jak cholera, to spacer fajna rzecz.

Ludzie reagowali na mnie dość dziwnie. Jeden facet spojrzał na mnie, wyjął telefon i wezwał policję. Inna baba darła się "Wariat, ludzie no świr, bandyta - dzwońcie po kogoś!". Ja jestem wariatem czy ty stara ruro? To ja się drę jak pojebany na ulicy?

Mijałem jakąś grupę dzieciaków, przedszkolaki chyba. Na mój widok zaczęły piszczeć, drzeć się i uciekać w popłochu we wszystkie strony. Pomyślałem, że bawią się w berka może. Przedszkolanki zwariowały, zaczęły krzyczeć na te dzieciaki, ale potem mnie zobaczyły i też kurwa rozbiegły się na cztery strony świata.



Jak wszedłem do sklepu to klienci spieprzyli. Jedna pani za ladą też, po drodze przewróciła regał z alkoholem i dostała w łeb żołądkową gorzką. Szkoda.. alkoholu w sensie. Druga z kolei zaprzestała ucieczki, kiedy usłyszała, że potrzebuję żeby ktoś mnie obsłużył.

Kupiłem masę rzeczy, z 8 reklamówek razem wyszło tego. Wziąłem wszystko. Przy zakupach konsultowałem się z Jackiem. A w sumie z głową Jacką, którą mu odciąłem w piwnicy i wziąłem pod pachę do sklepu. Nie wiedziałem do końca co kupić, a co dwie głowy to nie jedna przecież.

9 komentarzy:

  1. Jesteś świetny!��

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste to jest!

    OdpowiedzUsuń
  3. proszę,dodawaj więcej.
    Mógłbyś napisać naprawdę zaczepistą książkę,spróbuj. Błagam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze lepsze to jest w Twojej interpretacji! Dawno nie nagrałes tych opowiadań

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahaa sztosik :]
    /Becia

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne :) Zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń