piątek, 27 lutego 2015

Sklep w Warszawie.

Wszedłem kiedyś do spożywczaka w Warszawie. Jako że była spora kolejka, odpaliłem sobie bilarda na telefonie, dla zabicia czasu. Jestem gdzieś w połowie rozgrywki, kiedy przypadkiem trafiam w czarną bilę, po czym ta leci w kierunki łuzy. Z wrażenia i emocji krzyknąłem na cały sklep: STÓJ, CZARNA KURWO!

Żałujcie, że nie widzieliście miny tej czarnoskórej ekspedientki...

3 komentarze:

  1. Dwa czar­ne cha­rak­te­ry, a jak od­mien­nej barwy.

    /partnersincrime

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przestawaj pisać tych bredni, są świetne.
    Mina ekspedientki ? Wyobrażam sobie..

    OdpowiedzUsuń
  3. Wciągnęłam jednym tchem ten blog jak popołudniowego niedzielnego jointa.
    To co piszesz nie jest popierdolone. Jest szczere i jest gdzieś tam w Tobie i to jest właśnie piękne.
    Ludzie zamykają swoje umysły na cztery spusty, kiedy Ty otwarcie piszesz o tym co chcesz, chciałabyś lub co przeżyłeś. Po prostu o tym co zalega w kącie Twojej głowy.
    Wchłaniam Twoje słowa i intryguję mnie to w chuj.
    Czuję, że będzie to pierwszy blog na którego wpis będę czekała. Dzięki i cześć.

    OdpowiedzUsuń