poniedziałek, 29 lutego 2016

janusz, który nienawidził luster.

Opowiem Wam o Januszu. Jakie "Wam", po co ta wielka litera? Przecież jesteście maluchy. Więc. Opowiem wam o Januszu. Janusz zresztą też nikim wielkim nie był, więc i jego z wielkiej pisał nie będę.
Opowiem wam o januszu.

janusz całe życie bał się albo nienawidził luster. Najpierw powybijał wszystkie te, które były w jego domu. Kiedyś nawet rzucił butem w witrynę sklepową, w której odbił się jego znienawidzony przez siebie samego pysk. Butem, co za cymbał. Ale witryna się rozbiła.

Psychiatra polecił januszowi wybrać się gdzieś na wakację. Spierdolić od wszystkiego, z dala od miasta, gdzie co chwilę wyskakuje zza rogu jakaś witryna sklepowa, jakaś szyba i inne przezroczyste bajery.

poniedziałek, 22 lutego 2016

Legenda o smutnym starcu.

Starzec, 82 lata kończył w tym roku. Staszek się nazywał. Nazwisko miał jakieś słowiańskie, ale nie pamiętam. Nieważne, Staszek i tak zaraz umrze.

Staszek całe życie był jakiś kurwa smutny. Smutny był na swojej pierwszej komunii świętej, smutny był na swoim ślubie, smutny był na pogrzebie swojej żony. Zwłaszcza to ostatnie było zadziwiające, bo żona Staszka to straszna jędza była. Staszek chciał ją nawet pokroić, zamrozić, a potem zakopać pod blokiem, ale małżonka zrobiła go w przysłowiowego chuja. Zmarła na atak serca, trzy dni przed tym, kiedy Staszek planował zabawić się w psychopatę. I dlatego Staszek na pogrzebie żony był smutny. Planował tego dnia machać tasakiem na lewo i prawo, potem wykopać wielki dół. A zamiast tego siedział w kościele, ubrany na czarno i musiał po kryjomu obierać cebulę w kieszeni marynarki, żeby nie powiedzieli, że nie płakał za żoną. Oczy piekły jak skurwysyn!