wtorek, 7 października 2014

Epilog do "Mów do mnie przez sen"


EPILOG


Obudziła się jak co dzień. Przecież każdy dzień wyglądał tak samo. Wstaje, całuje go na „dzień dobry”, po porannej toalecie szykuje śniadanie, które zjadają razem uśmiechając się do siebie nieustannie. Później wychodzą. Z mieszkania, w którym siedzą od ślubu. Z mieszkania, do którego wniósł ją wtedy na rękach. On wychodzi do pracy. Jest mechanikiem w warsztacie samochodowym na przedmieściach, który prowadzi z pomocą kolegi ze szkoły. Ona pracuje w policji. Nie jest jednak policjantką, pracuje tam jako pani informatyk. Czasem odbiera telefony, jej biuro jest tuż obok pokoju do przesłuchań, więc sporo widzi
.
Od lat są szczęśliwym małżeństwem. Sąsiedzi ich uwielbiają, a z racji tego, że oboje nie mają nikogo poza sobą, to właśnie mieszkańcy tej samej ulicy są ich rodziną. Nie mają dzieci, choć chcieliby. Ale o tym później. Mieszkają w pobliżu centrum, w dzielnicy domków jednorodzinnych. Są jak z bajki. Żyją razem, po pracy spędzają czas razem, nie przynosząc obowiązków zawodowych do domu.


Nie wszystko jednak jest tak kolorowe. Oboje coś przed sobą ukrywają. Nie jest to błahostka, nie chodzi o to, że on spotykał się wcześniej z jej przyjaciółka, ani o to, że ona spała wcześniej z jego kolegą.

Ona pracuje w policji. Nie jest jednak żadnym informatykiem, nie pracuje też na posterunku. Jest znakomicie wyszkoloną agentką służb specjalnych, pracującą właśnie nad największą sprawą w jej życiu. On.. jest najważniejszą sprawą w jej życiu. I nie chodzi o małżeństwo. Jest seryjnym mordercą i choć nikt mu jeszcze niczego nie udowodnił, wkrótce ma się to zmienić.

Nie pobrali się przypadkiem. Ale o tym też później.

Jego największą wadą jest to, że.. mówi przez sen. Nie mówi wtedy od rzeczy. Śnią mu się fragmenty tego życia, które przed wszystkimi ukrywa. Ona ma nadzieję, że to właśnie tą drogą dotrze do swojego ukochanego. Że to właśnie te słowa, który wypowiada kiedy śpi, doprowadzą ją do rozwiązania śledztwa i skazania go na dożywocie. On nic o tym nie wie. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Zresztą, ja jestem w tym wszystkim najmniej ważny. Ja Ci to tylko przedstawię. Najważniejsi są oni. On, czyli Marcel i ona, czyli Anna.

Przejdźmy do rzeczy.

9 komentarzy:

  1. kurcze jakie to świetne! dziękuję Ci za to co robisz!

    OdpowiedzUsuń
  2. z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg, mega!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcę więcej!
    Cholera, jak ja bym chciała, przeczytać kiedyś te wszystkie Twoje opowiadania, w postaci książki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na dalszy ciąg opowieść. Albo chociaż opis jednego ze snów Marcela...

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam do mnie :) http://czarna-magiaa.blog.onet.pl/
    Jesteś mistrzem mistrzu !

    OdpowiedzUsuń
  6. Frank, pisz błagam nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  7. Przejdźmy w końcu do rzeczy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisz coś, bo tu zwariuję. Uzależniłam się od twoich opowiadań!

    OdpowiedzUsuń