niedziela, 3 lipca 2016

Koń szósty, dziewiąta gonitwa.

Mam kolegę, który całe życie bawi się w hazard. Zgarnia na tym całkiem niezłe pieniądze, więc w obliczu kryzysu w moim portfelu, postanowiłem do niego zadzwonić i poprosić o jakiś dobry zakład na weekend. Powiedział mi, że ma swoje magiczne przeczucie, że koń szósty w dziewiątej gonitwie może sprawić niespodziankę i wygrać. Mówi "zapisz sobie, zgarniemy duże pieniądze". Zapisywać nie musiałem, bo przecież nie jestem głupi - poszedłem feralnego dnia na Służewiec.

Obstawiłem, ale że nie chciało mi się czekać, wróciłem z kuponem do domu. Po dwóch godzinach dzwoni kumpel: "Jasny chuj, stary! Wygraliśmy, postawiłeś?". No to mówię mu, ze postawiłem, cieszę się jak dzieciak i popierdalam na Służewiec, szczęśliwy że koń szósty sprawił niespodziankę w dziewiątej gonitwie. Podchodzę do babki w okienku i z uhahaną mordą daję jej kupon, mówiąc, że wygrałem pieniądze, że miałem przeczucie że koń szósty w dziewiątej gonitwie sprawi niespodziankę.

"Skoro miał Pan takie przeczucie, to dlaczego Pan na to nie postawił?" - spytało babsko. No to jej mówię, żeby spojrzała na kupon i że postawiłem. Oddała mi kupon śmiejąc mi się prosto w pysk.

Postawiłem na konia dziewiątego w szóstej gonitwie. I skurwiel był ostatni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz