czwartek, 13 października 2016

Wierzysz w duchy?

Widziałem setki filmów o duchach. Dobra, widziałem kilka, ale to nie o to chodzi. Już nawet będąc małym dzieciakiem siadałem ze znajomymi w ciemnym pokoju i udawaliśmy, że przywołujemy postaci z zaświatów. Nigdy nam się nie udało. Czekaliśmy na scenę niczym z horrorów, kiedy po słowach "duchu, przybywaj" pęka szyba w oknie albo spada zegar ze ściany. Nic się nie stało.

Ale znam chłopca, który dużo pisze. Pisze o różnych rzeczach, ludzie to czytają, lubią. I ten chłopiec stracił ojca wiele lat temu. Dziś nie jest już chłopcem, ale dalej pisze. Pewnego dnia, jako dorosły mężczyzna dręczony jakimiś nowymi dorosłymi problemami, z którymi nikt nie nauczył go walczyć, usiadł do kartki.


Pisał do niego. Tak jakby wierząc, że adresat ma jakiekolwiek szanse na otrzymanie listu. Pisał o tym, że często nie potrafi podjąć decyzji. Często zastanawia się czy gdyby adresat żył, nauczyłby go stanowczości i oceny sytuacji. Dorosłości. Przedstawił mu swoją dziewczynę, powiedział, że na pewno bardzo by mu się spodobała, bo to świetna babka.

Kiedy kończył list, zaczął wątpić. W to, że pisanie do zmarłego ma sens. W to, że gdzieś tam dookoła coś się dzieje, poza tym co mamy tutaj, na ziemi. Coś mu jednak podpowiadało, żeby skończył list. W ostatnim zdaniu napisał "wystarczy mi wiara w to, że gdzieś tam jesteś, nie potrzebuję od Ciebie żadnych znaków".

I w tym momencie ze ściany w jego pokoju spadło powieszone tam kilka miesięcy wcześniej zdjęcie w drewnianej ramce. Na zdjęciu byli razem, on i ta dziewczyna.




Historia prawdziwa jak skurwysyn.

4 komentarze:

  1. Łał.Tylko to jestem w stanie napisać.Fajnie było by abyś napisał dalszą część tego ale to raczej nie możliwe.Pozdrawiam i życzę weny.Oby pojawiło się więcej wpisów jeszcze w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń