W nowy rok podszedł do mnie z niepewnością. Opowiedział niezwykłą historię o postępującym upadku cywilizacji. Wspomniał o gasnących wartościach, które kiedyś świeciły z wielką mocą i może dlatego nie trzeba było szukać wyjaśnień. Jego twarz malował żal, choć niektóre jej rysy mogły wyjść spod ręki rozczarowania i wątpliwości. W oczach nie było nic. Oprócz źrenic, pustych jak miasto tego dnia. Ale coś mnie w nim urzekło.
Dałem mu dychę na wino.
Krótkie ale treściwe, czekam na następne
OdpowiedzUsuńTeż chce dychę na wino.
OdpowiedzUsuń2024 a ja wciąż czekam na nowe wpisy :/
OdpowiedzUsuń