poniedziałek, 6 października 2014

Pisałem kiedyś powieść o miłości.

Pisałem kiedyś powieść o dwójce młodych ludzi. Chorobliwe w sobie zakochanych, ich miłość była.. ich miłość była.. (kurwa, przełknij to).. ich miłość była.. piękna w chuj.

Ona miała ze 20 lat, on ze 25. Taka niewielka różnica, w granicach dobrego smaku. Dosłownie dobrego smaku, ciała w tym wieku najlepiej smakują, wierzcie mi.

On był policjantem, ona biegała w maratonach. Pojebana, ale co zrobisz. Dobrze biegała, zdobyła tam jakieś miejsce ostatnio.

Pisałem o tym, że są szczęśliwi, że planują dzieci, że zbierają na mieszkanie. Generalnie taka bajeczka o szczęśliwej parze. I skłonni byli mi ją wydać pewni ludzie, ale potem przesłałem im kolejne rozdziały.



Ona była w dziewiątym miesiącu ciąży, zaczęła rodzić. On wracał z pracy. Nie zdążyła zadzwonić na pogotowie, ani po taksówkę. Poród przyjmował sąsiad. I niby wszystko pięknie, dziecko już wychodzi na świat.. martwe. Co zrobisz? No nic nie zrobisz.

Potem okazało się, że nie wszystko stracone, bo na świat wychodzi drugie. Z tym, że.. też martwe. Ona ześwirowała, zaczęła drzeć się na sąsiada, że to jego wina, że zabił jej dzieci. Sąsiad próbował uciec, widząc że ta ześwirowała, nie zauważył wazonu z kwiatkiem, potknął się i zajebał głową o kant stołu. Zginął na miejscu. Ona zemdlała.

On wrócił z pracy i zastał cztery trupy. No dobra trzy, przecież ona tylko zemdlała. No, ale on o tym nie wiedział, więc widział cztery. Załamał się, nie wiedział co jest grane. Wyjął pistolet i strzelił sobie w łeb. Po kilku godzinach ona się obudziła. Na miejscu byli już policjanci i lekarze, sąsiedzi słyszeli strzał i wezwali pomoc. Przypomniała sobie, co ją spotkało. Do tego dowiedziała się o samobójstwie męża. Nie chciała żyć, zginęły jej dzieci, zginął mąż, do tego niewinny sąsiad. I to w sumie przez nią. No przynajmniej dwoje z nich zginęło przez nią. Chciała się zabić, ale.. nie mogła. Trzymali ją przez lata w zakładzie psychiatrycznym, wmawiając światu, że jest wariatką. A ona tylko chciała się zabić.

No, to takie coś pisałem. Ale nie kupili mi tego. Nie wiem czemu.

5 komentarzy:

  1. A ja bym kupiła coś takiego co pisałeś. Takie bardzo życiowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa historia, dobrze napisana. Mógłbyś się trochę bardziej rozpisywać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod ogromnym wrażeniem, nawet nie potrafię powiedzieć, co poczułam jak to przeczytałam. Naprawdę mocne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla Niej samobójstwo było niczym szczególnym. Typowa niemoc i niechęć życia, więc logiczna śmierć.
    Inni tego nie potrafili zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń