sobota, 16 listopada 2013

Frank (część 3)

A gdyby tak zabić wszystkich.. ale tak for real - WSZYSTKICH!
Byłoby mi dobrze na świecie? Hmm.


Żarcia w sklepach starczyłoby aż do śmierci. Żył bym jak król.
Mógłbym jeździć każdym pieprzonym autem na ziemi, spać w każdym pieprzonym domu i sikać gdzie popadnie. Odlałbym się w sejmie, na tej głównej sali, gdzie
siedzą te osły.
Tylko jakbym przeleciał ocean?
Kurde, zawsze chciałem zobaczyć Stany. Chuj, zostawię przy życiu jednego pilota.
Zamknę go w piwnicy. Trochę mi popsuje plany, ale warto. Zobaczę Stany.

W pierwszej kolejności zabiłbym tych wszystkich pracowników szpitala, co trzymali mnie
pod kluczem jak jebaną małpę. Patrzyłbym im prosto w oczy i śmiał się, a potem strzelil
prosto w czoło. Niech giną.

Kurwa, o jednym nie pomyślałem. Co z moją rodziną? Wyklęli mnie, mają w dupie,
ale i tak jakoś dziwnie byłoby ich zabić. Wahałbym się. Zwłaszcza Maćka, mojego syna kochanego.
Gdyby tylko tej szmacie coś się stało. Wtedy Frank mógłby wychować synka tak, jak należy.
Kazałbym mu robić z ludzi pionki, rozstawiać ich po kątach.
Bo tyle są warci.


Prawda?

2 komentarze:

  1. uwielbiam twoj blog, dodaj do bloga mozliwosc obserwowania.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Kazałbym mu robić z ludzi pionki, rozstawiać ich po kątach.
    Bo tyle są warci."
    Człowiek nigdy nie bedzie pionkiem, takim mysleniem stajesz sie pionkiem.

    OdpowiedzUsuń